Nowe oprogramowanie z lat ’80
Mamo, dziękuję Ci, że zabrałaś mnie do Francji. Dziękuję, że ponad trzydzieści lat temu pokazałaś mi inny świat i wyjęłaś mnie z pudełka ciasnego komunizmu oraz mentalnych ograniczeń. Dziękuję, że zdecydowałaś się na tę podróż, pomimo wszelkich trudności, braku pieniędzy, sprzeciwu niektórych osób, i tego, że mogłyśmy jechać tylko we dwie. Dziękuję, że zrobiłaś to pomimo Twojego doskonale skrywanego przerażenia pierwszym w życiu lotem, ale i przerażenia odpowiedzialnością za trzyletnie dziecko podczas wyprawy w nieznane, bez języka, bez gotówki, bez jakiegokolwiek doświadczenia za żelazną kurtyną, ufną lecz zależną od rodziny w obcym kraju.
Dziękuję, że pozwoliłaś mi zrobić malutki paszport dla Misia i pokazałaś go panu na lotnisku. Dziękuję, że poprosiłaś stewardessę o dodatkowy komplet plastikowych sztućcy, które chciałam zabrać dla młodszego brata. Bo on jak i ja, nigdy wcześniej czegoś takiego nie widział. Dziękuję za lalkę z ekspozycji wyproszoną u ekspedientki, lalkę, która długo jeszcze przypominała mi o innych realiach. Dziękuję za to, że mając trzy lata po raz pierwszy zjadłam bagietkę, wypiłam kakao z bolki i zanurzyłam się w zapachu cisów w ogródku cioci Zosi. Dziękuję za możliwość wsłuchania się w język, którego potem tak łatwo się nauczyłam. Dziękuję za to, że uwierzyłam, że mogę latać. Dziękuję, że zrozumiałam, że są różne rzeczywistości i że mogę zmieniać światy. Dziękuję za wgranie innego software’u na początku mojego życia.
Dziękuję Ci też za hardware… i hard work.
Dziękuję, że nie było tylko łatwo. Dziękuję za krytycyzm i wymagania, za wysokie poprzeczki i wygórowane standardy. Dziękuję też za błędy wychowawcze, a nawet traumy, których nabawiłam się nieświadomie. Bo były moimi lekcjami i poprowadziły mnie do ważnych i niezbędnych miejsc oraz ludzi. Dziękuję, za to że nauczyłaś mnie krzyczeć, kłamać, trzaskać drzwiami, manipulować, mówić aluzjami, wygrywać w milczeniu i wywoływać poczucie winy. Wiem, że każde z tych narzędzi może przydać się i przydawało przez wieki kobietom, choć nie muszę i nie wybieram ich używać. Dziękuję, że jednocześnie nauczyłaś mnie wytrzymałości i wewnętrznej siły do wstania z kolan i każdej kałuży łez.
Murzynek, niepuste przebiegi
oraz wolność testowania i popełniania błędów
Mamo, dziękuję Ci za dobre dzieciństwo. Dziękuję za działkę, za naleśniki, za kasetę z Pchłą Szachrajką, za najlepszy na świecie strój dziewczynki z zapałkami i Coca Coli, za „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”, dziękuję że tak wcześnie zapisałaś mnie na angielski, do jakiejś dziwnej starszej pani, że nauczyłaś mnie szacunku do każdego człowieka, do każdej pracy i do książek, do których robiłyśmy własnoręcznie okładki. Dziękuję za pierwszy aparat i ciemnię w piwnicy, za mój cudowny niebieski pokoik, za kupienie obrzydliwego kolorowego łóżka, na które się uparłam i za niebieski tornister NAFNAF, którego nigdy nie nosiłam. Dziękuję za doskonały wybór szkoły „2001” i za prowadzenie domu otwartego, za wszystkie imprezy urodzinowe, za legendarnego murzynka i za bycie super mamą dla moich przyjaciół. Dziękuję za wspólne wylizywanie misek po koglu moglu i za akceptowanie moich dziwacznych diet.
Dziękuję, że nauczyłaś mnie sprzątać i to sprzątać bardzo dokładnie, że ogólnie nauczyłaś mnie precyzji wszelakiej, wręcz kłopotliwego nieraz perfekcjonizmu, doskonałej organizacji, planowania, checklist, to-do list i braku pustych przebiegów.
Dziękuję też, że nauczyłaś mnie ubierać się ze smakiem, robić i zmywać makijaż. I dziękuję za tę białą malutką toaletkę do makijażu, którą wypatrzyłaś gdzieś i przyniosłaś do domu, a która służy mi w dziewiątym z kolei mieszkaniu i towarzyszy od ponad piętnastu lat. Dziękuję, że dowiozłaś mi o pierwszej w nocy w trakcie studniówki tabletki antykoncepcyjne, po tym jak obudziłam Cię telefonem i poprosiłam o to przestraszona i nieświadoma jeszcze, jakie spóźnienia są rzeczywiście ryzykowne. Dziękuję, że pozwalałaś mi chodzić na długie imprezy, nocować poza domem oraz skakać ze skał i wodospadów na wspólnych wakacjach. Dziękuję, że pozwalałaś mi uczyć się tańca, kilku języków, szybkiego czytania, kreatywnego pisania, scenopisarstwa, gry na gitarze, fotografii, tenisa i setek innych rzeczy, ale też za to, że pozwalałaś mi sprawdzać i porzucać to, co mi się nie podobało. Dziękuję, że nigdy nie wymyśliłaś sobie kim będę. I dziękuję, że zawsze, cierpliwie i konsekwentnie powtarzałaś mi, że powinnam pisać.
Najbardziej nieoczekiwane i najbardziej spragnione „gratuluję”
Mamo, dziękuję za zawsze dawałaś mi 50 zł kiedy prosiłam o 30… i za to że kupiłaś mi wtedy dwie spódniczki w Benettonie, kiedy nie mogłam się zdecydować, który kolor wybrać. Dziękuję, bo mimo, że zawsze powtarzałaś „nie można mieć wszystkiego”, ja wtedy potajemnie wytarłam gumką tę zasadę w sobie i zapisałam nową: „czasem można mieć wszystko, a przynajmniej więcej niż się oczekiwało”.
Dziękuję, że nie wtrącałaś się do organizacji mojego ślubu i że wszystko co wymyśliłam akceptowałaś i podobało Ci się. Dziękuję, że przyniosłaś mi kwiaty w dniu rozwodu, powiedziałaś „gratuluję” i zostawiłaś mnie, żebym spokojnie prostowała się dalej.
Bliżej chmur
Dziękuję, że doradzasz mi kiedy tego potrzebuję, a akceptujesz, kiedy samodzielnie podejmuję decyzję. Dziękuję, że coraz częściej ufasz moim wyborom i pomysłom. Dziękuję, że nie masz w sobie potrzeby zmieniania mnie, ani pouczania jak mam żyć. Dziękuję za to, że nawet kiedy mnie nie rozumiesz to mnie słuchasz. Dziękuję, że ciekawi Cię mój świat i śmieszą moje opowieści. Dziękuję za wspólne obiady, teatry i śniadania, za rollki i bańki, za wszystkie rozmowy telefoniczne i za te telepatyczne. Dziękuję za to że jesteś. I że ja jestem, dzięki Tobie.
Mamo, dziękuję Ci, że dzielnie, choć nie zawsze bezboleśnie, znosiłaś konsekwencje mojego innego oprogramowania, wgranego gdzieś na poziomie 10 000 m nad Paryżem, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam bliżej chmury niż ziemię.
Dziękuję, Mamo, że nieświadomie nauczyłaś mnie latać.
Dziewczyno, poezja pełną czcionką pisana)
PolubieniePolubienie
Hahaha, ładnie ujęte 🙂
Dzięki
PolubieniePolubienie